wtorek, 12 listopada 2024 Imieniny: Renata, Witold

Zmarł kapitan Henryk Jaskuła

14 maja zmarł kapitan Henryk Jaskuła – radziszowianin, który jako pierwszy Polak i jeden z pierwszych żeglarzy na świecie, opłynął samotnie kulę ziemską, bez zawijania do portu. Rodzinie zmarłego składamy wyrazy współczucia. 

Henryk Jaskuła – radziszowianin, który opłynął kulę ziemską

Człowiekiem, który zdobył ogólnopolską, a nawet ogólnoświatowa sławę, był niewątpliwie Henryk Jaskuła. Nie był związany z morzem ani zawodem, ani miejscem zamieszkania. Stał się jednak najbardziej popularnym żeglarzem polskim. Był pierwszym, który na jednoosobowym jachcie opłynął kulę ziemską bez zawijania do któregokolwiek portu na świecie. Warto więc, choćby w skrócie, zapoznać się z jego życiorysem.

Henryk Jaskuła urodził się w 1923 roku w Radziszowie, gdzie rodzice mieli niewielkie gospodarstwo rolne, które nie wystarczało na dostateczne utrzymanie rodziny. Z tego powodu ojciec w 1926 roku wyemigrował do Argentyny. Przez kilka lat przesyłał zarobione pieniądze co pozwoliło matce wybudować jednorodzinny dom w Radziszowie.

Pogarszająca się sytuacja ekonomiczna w świecie, a szczególnie w Polsce, zmusiła jednak rodzinę do zmiany planów życiowych. Zamiast powrotu ojca do kraju, Jaskułowie zdecydowali się przeprowadzić do Brazylii.

Pod koniec 1932 roku, poprzez Gdynię i Londyn Henryk wraz z matką i młodszym o 3 lata bratem Bolkiem odbył długą podróż morską na drugą półkulę, by 8 stycznia 1933 roku spotkać się w Buenos Aires z ojcem, po przeszło sześcioletniej rozłące. Tutaj znalazł się wraz z młodszym bratem, w całkowicie obcym środowisku. Oprócz rodziców nikt tu nie rozumiał ani nie rozmawiał po polsku. Młodym Jaskułom groziło wynarodowienie. Henryka uratowały przed tym 3 klasy polskiej szkoły w Radziszowie oraz dość bogata biblioteka polska gromadzona przez ojca, złożona z tomów będących dodatkiem do prenumerowanego przez ojca tygodnika „Ameryka Echo”. Mówi o tym sam Jaskuła:

„Sienkiewicz był tym, który powiedział mi, że jestem Polakiem. Bratu brakło kilku klas szkoły powszechnej, nie czytał po polsku, stał się Argentyńczykiem, choć do dziś posiada obywatelstwo polskie”.

Jako prymus Henryk ukończył argentyńską szkołę powszechną, a następnie trzyletnią szkołę zawodową. Potem, kontynuując pracę zawodową, ukończył zaocznie liceum ogólnokształcące, zaś od roku 1943 rozpoczął studia na wydziale elektromechanicznym Uniwersytetu Narodowego de La Plata.

Po trzyletnich studiach na wymienionej uczelni ulegał gnębiącej go tęsknocie za krajem ojczystym, nie widzianym od przeszło 10 lat. Wtedy też rozpoczął starania o przyjęcie na polską uczelnię techniczną, uwieńczone powodzeniem. Został przyjęty na wydział elektromechaniczny Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

Po miesięcznej podróży morskiej dostał się do Europy, a następnie pociągiem do Krakowa. Ponieważ program studiów argentyńskich zupełnie nie pokrywał się z zakresem studiów polskiej uczelni, musiał te studia rozpocząć od początku. Skromne stypendium, mieszkanie w domu akademickim, dorywcza praca, a przede wszystkim wytrwałość i wrodzone zdolności pozwoliły mu na ukończenie studiów i obronę pracy magisterskiej w 1951 roku. Jeszcze w czasie studiów, w wieku 25 lat zawarł związek małżeński ze studentką chemii Uniwersytetu Jagiellońskiego Zofią Kiełtyka z Przemyśla.

Po skończeniu studiów otrzymał trzyletni nakaz pracy w Zakładach Wytwórczych Silników Elektrycznych M-7 w Tarnowie, zaś po upływie nakazu pracy przeniósł się do Przemyśla, gdzie wraz z małżonką i dwoma córkami znalazł ostateczną przystań życiową.

Do tej chwili nic nie wskazywało na wielkiego żeglarza. Tęsknota za pozostałą w Argentynie matką zadecydowała o zainteresowaniu żeglarstwem. Odwiedzenie jej, przy użyciu zwykłych środków lokomocji, było niemożliwe ze względów finansowych. Tak więc w wieku 40 lat, w Ośrodku Szkolenia Morskiego w Jastarnii, zdobył tytuł sternika jachtowego, a w 1964 roku odbył pierwszy rejs małym jachtem „Syrius” po Bałtyku, zaś w roku 1971 prowadził jacht „Karawela” do Hiszpanii. Była to pierwsza poważniejsza wyprawa morska, trwająca wraz z regatami Rias Bajas 2 miesiące.

W roku 1973 spełniły się jego marzenia. Po nawiązaniu kontaktów z klubem KKS „Brda” w Bydgoszczy wyjechał wraz z przewiezionym statkiem, jachtem „Euros” i jego załogą do Valparaiso w Chile, skąd po opłynięciu przylądka Horn, po 40 dniach żeglugi, dotarł 20 marca 1973 do Buenos Aires. Tutaj spotkał się z matką, z którą spędził miesiąc. 25 kwietnia 1973 odpłynał do kraju jako kapitan „Eurosa”. Po 90 dniach żeglugi dotarł do celu.

Doświadczenie uzyskane podczas żeglugi do Argentyny, odbywanej często w nadzwyczaj trudnych warunkach atmosferycznych dały impuls do samotnego rejsu dookoła świata. Od tego momentu rozpoczęła się wędrówka po urzędach, instytucjach, stoczniach, aż 23 września 1978 odbył się uroczysty chrzest „Daru Przemyśla”, jachtu zdolnego pokonać Atlantyk.

W kilka miesięcy później, 12 czerwca 1979 w godzinach przedpołudniowych Jaskuła wyruszył w swoją samotną, trwająca blisko rok podróż dookoła świata. Zaznaczyć należy, że przed wyruszeniem w swoją historyczną podróż Jaskuła był już doświadczonym żeglarzem.

Posłuchajmy, co sam na ten temat mówi:

„Wychodząc w rejs dookoła świata przepływałem pod żaglami ogółem 40 tysięcy mil morskich (53 tysiące kilometrów). Na Bałtyku, Morzu Północnym, Atlantyku i Pacyfiku. 33400 mil w stopniu kapitana, 23000 mil z funkcją kapitana. Najdłuższe rejsy: 3 miesiące na Wyspy Kanaryjskie w 1970 roku, dwumiesięczny do Hiszpanii w 1971 roku, 40 dniowy z Valparaiso (Chile) wokół Hornu do Buenos Aires (Argentyna) w 1973 roku. Cztery rejsy samotne po Bałtyku, w tym dwa na „Darze Przemyśla”, 1565 mil (2900 km). Byłem trzy razy za burtą: dwa razy w porcie, raz na Atlantyku przy sile wiatru i stanie morza 7 stopni B. Cztery razy przeszedłem cieśniny duńskie, siedem razy wzdłuż lub wszerz kanał La Manche. W sumie miałem na swym koncie 28 rejsów, w tym 19 z funkcją kapitana. Stopień sternika morskiego zdobyłem w Trzebieży w 1965 roku, jachtowego kapitana żeglugi wielkiej w 1968 roku w Gdyni, a jachtowego kapitana żeglugi wielkiej w 1971 roku przed komisją szczecińską.”

Samotny rejs dookoła kuli ziemskiej, trwający 344 dni (12.06.1979-20.05.1980 r.) zapewnił Jaskule trwałą pozycję w historii nie tylko polskiego, lecz również ogólnoświatowego żeglarstwa jachtowego. Przed nim tylko trzech żeglarzy poszczycić się mogło wielodniowym samotnym rejsem, lecz rejs kapitana Jaskuły był najdłuższym. Żeglarzami poprzedzającymi Jaskułę byli:

  1. Knox-Johnston na jachcie „Suhaili” z Falmouth do Falmouth (16.06.1968-22.04.1969) – rejs trwał 313 dni
  2. Moitessier na „Joshua” z Plymouth do Tahiti – 307 dni
  3. Chay Blyth na „British Steel”z Hambledo Hamble (18.10.1970 – 6.08.1971) – 292 dni.

Tak więc, w tym doborowym towarzystwie kapitan Jaskuła jest niewątpliwym rekordzistą, zarówno ze względu na czas trwania samotnego rejsu, jak również przebieg trasy.

Samotny rejs obfitował w wiele niespodzianek, zawodziła niejednokrotnie aparatura, dochodziło do niebezpiecznych kontaktów z gospodarzami oceanów – orkami, czasem szwankowało żelazne zdrowie. Plonem tego rejsu był żywo napisany, 230 stronicowy dziennik podróży p.t. „Non stop dookoła świata” – Gdańsk 1983 roku.

Trudy samotnej żeglugi nie zniechęciły żeglarza do morza. Już 23.10.1980 roku, a więc zaledwie w 5 miesięcy po ukończeniu historycznego rejsu, „Dar Przemyśla” dowodzony przez kapitana Jaskułę z 7 osobową załogą popłynął do Buenos Aires. W podróż zabrał ze sobą wzruszające pamiątki: 2 woreczki ziemi z Radziszowa, miejsca urodzenia rodziców, a wiadomo że dla emigrantów pamiątki takie są najcenniejsze.

Po pięciu latach od sławnego rejsu Jaskuła postanowił odbyć drugi samotny rejs dookoła świata, lecz w odwrotnym, niż poprzednio, kierunku, to znaczy ze wschodu na zachód. Startem i metą, podobnie jak w poprzednim rejsie, miała być Gdynia. Trasę miały wyznaczać najbardziej wysunięte na południe przylądki naszego globu: Horn, South Cape, na wyspie Stewart w rejonie Nowej Zelandii, South East na Tasmanii, Leeuwin w południowo-zachodniej Australii oraz Przylądek Dobrej Nadziei. Rejs miał trwać 380 dni (od 2.08.1984 r. do 26.08.1985 r.). Wszystko było właściwie przygotowane. Niestety szczęście tym razem nie dopisało. Zawinił los i ludzie. „Dar Przemyśla” w międzyczasie z grupą „działaczy sportowych” na pokładzie, udał się w rejs wycieczkowy na Atlantyk. Z nieznanych bliżej przyczyn, być może brak doświadczenia i lekkomyślność załogi sprawiły, że sławny „Dar Przemyśla” zatonął w pobliżu Kuby na Oceanie Atlantyckim.

Tak zakończyły się sny o sukcesie jakim byłoby niewątpliwie odbycie dwukrotnego samotnego rejsu dookoła świata przez tego samego żeglarza.

źródło: www.naszradziszow.com 

Źródło: Nasz Radziszów/UMiG