
Działkowcy walczą z brudem w potoku
Działkowcy alarmują o ściekach w Sidzince. Na ogół potok jest czysty, tymczasem zauważyli oni gęsty brud.
Mówią o czarnej, granatowej, śmierdzącej wodzie. A także o sporym odorze i zanieczyszczeniach. – Do dzisiaj na brzegach po dwóch dużych ulewach zostają te zabrudzenia. Powtarza się to od pół roku – mówi Wojciech Sieczka, jeden z działkowców.
Do dwóch zanieczyszczeń Sidzinki doszło w kwietniu. Działkowcy zgłosili sprawę straży miejskiej. Do drugiego zanieczyszczenia chciano wezwać policję, lecz ta sprawę oddała straży miejskiej. Zanieczyszczenie Sidzinki zostało zgłoszone skawińskim urzędnikom, a ci przekazali sprawę do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Jak zaznacza Sieczka, po wielkich bojach, wreszcie ktoś przyjechał i wziął próbkę wody. Nie zabrał jednak mazi zalegającej przy brzegach potoku. – No i sprawa stoi w miejscu – mówi Sieczka.
Działkowcy jako winnych zanieczyszczenia wskazują firmy działające w bezpośrednim otoczeniu Sidzinki. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska nie potwierdza tych podejrzeń. Powodem zanieczyszczenia Sidzinki miała być awaria oczyszczalni ścieków w Krakowie. Ścieki, które dostały się w jej wyniku do potoku, w takiej ilości, podobno nie są groźne dla ekosystemu i nie będą trwale oddziaływały na środowisko.