
Miłosna machinacja
Walentynkowy wieczór sympatycy Maski i amatorzy teatru mogli spędzić w urokliwej włoskiej gospodzie w nadadriatyckim kurorcie. Choć było to już niepierwsze spotkanie z Mirandoliną, piękną i uwodzicielską, twardo stąpającą po ziemi właścicielką zajazdu, to spektakl zawsze przeszywa dreszczykiem emocji pierwszej randki.
Spektakl „W gospodzie” Pietera Turriniego, zaprezentowany przez Teatr Maskę w dniu zakochanych, był niewątpliwie doskonałym dla widzów walentynkowym upominkiem. Spektakl świętował swą premierową odsłonę w czerwcu 2014 roku, w ramach XI Skawińskiego Tygodnia Teatralnego. Trzeci rok od premiery nie gasi blasku „Mirandoliny”, która jest jak dobre wino i wraz z upływem lat nabiera smaku i doskonałej, pożądanej jakości.
Nasza niezastąpiona publiczność z uwagą śledziła losy Włoszki, właścicielki gospody. Jedni z zaciekawieniem oglądali spektakl po raz pierwszy, inni, z nie mniejszą estymą, przyszli zobaczyć jej kolejną odsłonę. Pełne wirujących feromonów wnętrza nadadriatyckiej gospody były świadkiem knutej prze Fabrizia miłosnej intrygi, która swe ostrze ostatecznie skierowała w jego stronę. Ten cynik, szelma i łajdak o „śliskiej” przeszłości reżyserował przebieg wszelkich wydarzeń toczących się w zajeździe, w którym pracował jako kelner. Czasem jednak bieg wydarzeń wykolei się z należytej drogi, czego doświadczył włoski intrygant Fabrizio – w tej roli uszytej jak dla niego, doskonale zagrał Tomasz Okarmus. Brawurowo partnerował pierwszej damie tego spektaklu – Mirandolinie. Właścicielka gospody, świadoma swej mocy charakteru i niewątpliwego seksapilu, który potrafiła wykorzystać jako doskonałe narzędzie do zdobycia życiowych celów. Twarda kobieta, nie eteryczna, zmanierowana dama, która do prowadzenia biznesu nie potrzebuje wspierania się o męskie ramię. Mirandolina, nieugięta i zdecydowana właścicielka gospody, subtelnie układa życie swoim pensjonariuszom. Jednak kiedy wydaje nam się, że nad wszystkim mamy kontrolę, życie potrafi nas zaskoczyć. W tej roli wyśmienita kreacja aktorska Joanny Gądek, która z niezwykła lekkością i wyczuciem nie gra, lecz jest przez dwie i pół godziny, Mirandoliną.
Wśród pomieszkujących w zajeździe gości u Mirandoliny jest Cavaliere Rippafratta. Z wojskowym rodowodem, surowymi zasadami i absolutną abominacją kobiet jest doskonałą przynętą do zdobycia. W tę rolę doskonale wpisał się Mateusz Droździewicz.
Kolejną kluczową i niezwykle barwną postacią chwilowo przebywającą w gospodzie jest Baron de Ciccio. Bogacz na wózku inwalidzkim, który kupionym tytułem szlacheckim zatarł swoje „rybackie pochodzenie”. Majątkiem mami kobiece serca. Nieodłącznym towarzyszem barona jest Spocony, czyli Traspiro, służący i „szofer” jego inwalidzkiego wózka. W tym niezwykłym aktorskim duecie zobaczyliśmy znakomitego Ramziego Bahlawana oraz bawiącego widzów rolą Spoconego, Marka Stokłosę.
Kolejnym pomieszkującym u Mirandoliny gościem jest Marchese d’Albafiorita. Zubożały wenecki arystokrata marzy o życiu w bogactwie i luksusie poszukując „ofiary” z posagiem rzuca przynętę, cierpliwie czekając aż się uda złowić znakomity kąsek. W tej roli doskonale spisał się Wacław Szwarc.
W walentynkowym spektaklu w roli Dejaniry i Ortensji, debiutowały dwie młode, zdolne i ambitne aktorki – Wiktoria Zielińska i Kinga Klimas. Doskonale poradziły sobie z rolami członkiń teatralnej trupy „Colchi”, które wraz z pojawieniem się na scenie dodały przebiegowi wydarzeń wiele rumieńców i pikanterii. Doskonale poradziły sobie z rolą i niemałą presją „przejętych ról”, które we wcześniejszych odsłonach wykreowały Katarzyna Farbaniec i Agata Modrzejowska oraz Aleksandra Lasoń i Patrycja Polek.
Prawa autorskie do sztuki “W gospodzie” Petera Turriniego, na motywach “Mirandoliny” Carlo Goldoniego w przekładzie Jacka Lachowskiego, reprezentuje Agencja ADiT.
Reżyserem spektaklu był Andrzej Morawa, za stronę makeupu i stylizację fryzur odpowiedzialna była Marta Tyrpa. Specjalne podziękowania dla Mamy Kingi Klimas, która zadbała o burzę loków Ortensji i Dejaniry.
Do zobaczenia w marcu. Zapraszamy na spektakl „Samobójca” Nikołaja Erdmana.
Marta Tyrpa, źródło: CKiS, fot. Jarosław Karasiński