„Nie ma człowieka niepotrzebnego”
Środowiskowy Dom Samopomocy niedawno poszedł śladem większości instytucji i założył swoje konto facebookowe. To jednak niejedyna zmiana, jaka dokonała się przy ul. Węgierskiej.
ŚDŚ nie tylko działa prężnie na co dzień opiekując się potrzebującymi, ale również organizuje spektakle, wydaje publikacje i jak najgłośniej opowiada o ułomnościach ludzkich, z którymi musimy zmierzyć się wszyscy, nie tylko niepełnosprawni. Dom, w którym panuje atmosfera miłości, przyjaźni i szacunku działa już ponad 10 lat.
– Na stałe zawsze mamy 36 osób, czyli tyle, na ile pozwalają nam przepisy administracyjne. Czasami są dwie czy trzy osoby więcej, które czekają na miejsca biorąc udział w zajęciach prowadzonych w formie klubowej. Przez te 10 lat przez ŚDS przewinęło się około 100 osób – informuje Stanisława Szczepaniak, dyrektor ŚDS.
Warto dodać, że są to ludzie nie tylko z gminy Skawina ale również z Krakowa, Mogilan czy powiatu wadowickiego. Szefowej Domu trudno ocenić co zmieniło się przy Węgierskiej przez minione lata, ale szybko zaznacza, że ŚDS na pewno jest coraz bardziej aktywny i rozpoznawalny w Skawinie. – Podobno nawet w krzyżówce w Gazecie Skawina było pytanie o kierownika ŚDS (śmiech). Wiem, że mieszkańcy postrzegają nas pozytywnie, w sposób, który dla mnie jest bardzo cenny. To bardzo miłe, kiedy skawinianie troszczą się o nas, pytają czy czegoś nam nie brakuje, ale wciąż najważniejsze są dla mnie, moich pracowników i podopiecznych – słowa uznania. Musieliśmy sobie na nie zasłużyć przez te wszystkie lata. Cieszę się też, że w działania zaangażowaliśmy rodziny podopiecznych. Często bawią się wspólnie z nami, a także przeżywają żałoby, kiedy ktoś z naszych bliskich umrze. Niektórzy rodzice bardzo się zmienili. Na początku przychodzili do nas wręcz z poczuciem winy, że mają niepełnosprawne dziecko, żeby już po kilku latach być dumnymi ze swoich pociech. Bywa, że robimy zdjęcia z procesu powstawania jakiegoś dzieła, żeby rodzice uwierzyli, że stworzyło je ich dziecko!
Można powiedzieć, że codzienna praca załogi ŚDS to walka o normalność dla swoich podopiecznych, aby do świadomości ich otoczenia dotarło, że są zwykłymi ludźmi, mają te same prawa i przywileje. Stanisława Szczepaniak słowa „walka” jednak nie lubi. Jak zaznacza, celem działalności Domu jest budowanie pozytywnego wizerunku w miejscu zamieszkania podopiecznych. ŚDS nie oczekuje litości dla tych osób, ale uznania i szczerego podziwu. –Oczywiście, nasi podopieczni mają pewne deficyty, niektórzy nie potrafią pisać, mówić wyraźnie, część nawet nie chodzi – ale oni mają w sobie wiele talentów! Zresztą tak samo, jak my – są tylko głębiej ukryte. Największe wyzwanie dla nas to te talenty odkryć. Czasami trwa to kilka miesięcy, czasem rok, a czasem i pięć lat. Nie ma człowieka, który byłby niepotrzebny. Mamy u siebie osobę, która ma porażone ręce i nogi – on jest moim ulubionym aktorem w naszych spektaklach. Mimo swoich ułomności ma ogromną siłę ekspresji, to o czym pomyśli moja głowa, a język giętki próbuje powiedzieć – on zagra idealnie, znacznie lepiej niż ktokolwiek potrafiłby to pisać.
Niezwykłe zdolności podopiecznych ŚDS można podziwiać m.in. podczas przygotowywanych przez nich spektakli. Informacje znajdziecie Państwo na stronie internetowej Domu oraz profilu facebookowym.
fot. Facebook ŚDS