
Ponad 4 tys. pielgrzymów
W dniach 26-31 lipca trwały Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. Ważną rolę odegrała w nich Skawina, która gościła pielgrzymów z całego świata.
Ostatecznie grupa Słowacka, największa która przyjechała do gminy Skawina i ościennych miejscowości, liczyła 3,5 tys. osób. – Do niej należy jednak doliczyć grupy, które nie były zorganizowane. Przyjechali do nas bowiem również Włosi i Francuzi, którzy mieszkali w Woli Radziszowskiej, Radziszowie, Paszkówce i Rzozowie. Kiedy jednak do wcześniej przewidzianych pielgrzymów doszli kolejni, dostaliśmy do pomocy również Libertów, Tyniec, Sidzinę i Skotniki. W całym naszym okręgu, od Jaśkowic po Libertów, mieszkało ponad 4 tys. osób. Do wcześniej wymienionych narodowości dołączyli także pielgrzymi z Rosji, Ukrainy, Hiszpanii i Hong Kongu – informuje Marek Marzec, kierownik Wydziału Edukacji, Zdrowia i Kultury, i dodaje, że zjawiła się także grupa kilku Eskimosów, której kwaterunek zorganizowano w Jurczycach.
ŚDM w Skawinie przebiegały bez większych incydentów związanych z bezpieczeństwem. – Jedynym problemem był fakt, że pielgrzymi wracali o różnych porach, niektórzy docierali do domów bardzo późno. Z tego powodu policja i straż miała dużo pracy, bo funkcjonariusze cały czas starali się pomagać w docieraniu do miejsc docelowych.
Dużym zaskoczeniem, nie tylko dla mieszkańców Skawiny, była wizyta prezydenta Słowacji Andreja Kiski. Przed rozpoczęciem ŚDM nie była ona planowana. W rozmowach ze słowackimi organizatorami oraz telewizją Lux pojawiało się nazwisko prezydenta, jednak traktowano te informacje z przymrużeniem oka. Ministerstwo Spraw Zagranicznych pierwszy raz zadzwoniło do skawińskiego urzędu w poniedziałek wieczorem. Potem telefonowało Biuro Ochrony Rządu.
– Prezydent wiedząc, że Skawina jest położona blisko Krakowa, jadąc do stolicy Małopolski, chciał spotkać się bezpośrednio ze Słowakami. To było spore wydarzenie nie tylko medialne, ale również logistyczne i techniczne. Istnieją konkretne obwarowania dotyczące tego typu wizyt. MSZ sugeruje pewne rozwiązania, życzenia mają też BOR czy ochrona. Wszystko jednak udało się.
Pielgrzymi mieli zorganizowany dojazd do Krakowa. – Wiedzieliśmy, że mamy w Skawinie zorganizowane grupy 3,5 tys. pielgrzymów. Wystąpiliśmy więc z pismem do archidiecezji o przydzielenie dedykowanych pociągów – na konkretne dni i godziny. W środę, czwartek i piątek Słowacy kończyli swoje zajęcia o 12.30-13.00. Pociągi zamówiliśmy więc na godziny od 14 do 15. Tak, jak chcieliśmy, tak to zostało zorganizowane. W sobotę jednak wyjazd był obsługiwany przez autokary. Spod pomnika Jana Pawła II wyjechało osiem i dowiozło pielgrzymów aż do pętli w Skotnikach. Stamtąd było już blisko na Czerwone Maki.
Marek Marzec podkreśla, że pielgrzymi dobrze wypowiadali się nie tylko o organizacji ŚDM, ale również o samych mieszkańcach, którzy ich przyjmowali. Niektórzy odwozili swoich podopiecznych nawet do Krakowa.
– W świat poszła informacja, że był u nas prezydent. Ponadto, wizytowali nas ambasador Słowacji, który jest mieszkańcem Popradu, był konsul, wicekonsul. Bardzo ciepło wypowiadali się o Skawinie. Wicekonsul powiedział nawet, że znalazł miejsce niedaleko Krakowa, gdzie można odpocząć. O Skawinie było też głośno na Słowacji, bo uroczystości transmitowano. Liczymy, że niektórzy z pielgrzymów jeszcze do nas zajrzą. Myślę, że zostawiliśmy dobry ślad. We wrześniu przyjedzie grupka organizatorów słowackich wraz z kilkoma biskupami, aby jeszcze raz podziękować za gościnę – kończy kierownik Wydziału Edukacji, Zdrowia i Kultury.
d, fot. Sławomir Trzeciak/UMiG