Poznaj proboszcza parafii pw. Miłosierdzia Bożego
Chętnie poznaje Skawinę z perspektywy roweru. W tym celu zamienia sutannę na krótkie spodenki. Nie jest entuzjastą indeksów do bierzmowania, bo ważniejszy od papierka jest człowiek. Od lat oddany idei Caritasu. Absolwent prawa cywilnego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Zgłębiał tajniki radia, kurii. Zwolennik Kościoła otwartego na każdego człowieka.
Agnieszka Poniewska: Kim jest ksiądz Kordula? Czym się pasjonuje, jak spędza wolny czas?
Bogdan Kordula: Człowiekiem w średnim wieku, który lubi rower, narty i basen. Pragnie także nadrobić zaległości w osobistym dokształcaniu.
Pamięta ksiądz, jak zrodziła się w nim myśl o kapłaństwie?
Początki to 6-7 lat. Zaczynałem jako ministrant, potem lektor. Od zawsze przyświecała mi idea służenia ludziom. Bez tego się nie da zostać duchownym. Miałem też dobrych nauczycieli księży. Moja młodość przypadła na ciekawy czas powstania Solidarności i stanu wojennego. Było o tyle łatwiej, że pochodzę z religijnej rodziny.
Trudno będzie zastąpić swojego poprzednika? Proboszcz Włodzimierz Łukowicz stał na czele parafii 24 lata.
Będzie trudno. Obaj proboszczowie cieszyli się ogromnym szacunkiem. Poprzeczka została wysoko postawiona. Ale z drugiej strony, każdy proboszcz niesie ze sobą inne cechy i jest szansa, żeby coś uzupełnić w stosunku do swoich poprzedników.
Przeprowadził się ksiądz z Wieliczki, z parafii św. Klemensa. Miał ksiądz okazję bywać w Skawinie, zanim powołano księdza na funkcję proboszcza tutejszej parafii?
Moi koledzy z rocznika, np. ksiądz Wiesław Widuch, pełnili posługę w tej parafii. Już wcześniej znałem księdza proboszcza Włodzimierza Łukowicza. Ilościowo parafia podobna jest do Wieliczki, tylko że jest o wiele młodsza. Czymś innym jest widzieć parafię nową, niż taką, działającą od wieków. W przypadku skawińskiej parafii, ludzie się identyfikują z tą wspólnotą, bo każdy coś przy tej parafii robił. To jest wspólnota ciągle się tworząca.
Proszę dokończyć zdanie: Gdy myślę Skawina, to…
Kawa Inka i czekolada. Ale też miasto szybkie, tj. przejezdne, taka satelita – złapać tu człowieka lokalnego jest coraz trudniej.
Co jest największym atutem parafii Miłosierdzia Bożego w Skawinie?
Duża liczba grup religijnych i społecznych. To znak, że parafia żyje. Wzorcowa służba liturgiczna, o której zawsze słyszałem w kontekście tej parafii, to kolejny atut. Do tego dochodzą pozytywne opinie księży związanych kiedyś z tą parafią oraz duża frekwencja na nabożeństwach.
Jakie wyzwania stoją przed tutejszą parafią?
Chcę, byśmy byli parafią otwartą; łączącą ludzi, a nie dzielącą ich na pobożnych i mniej pobożnych. Równocześnie trzeba dbać o zasady, by nie odchodzić od ducha Kościoła, a więc jego nauki. Kościół powinien być azylem na przemyślenia. Nie chcemy zamykać się tylko w obrębie sakramentów. Najpierw trzeba być człowiekiem, a potem księdzem, urzędnikiem.
W parafii Miłosierdzia Bożego działa wiele grup. Wystarczy wymienić scholę „Sygnaturkę”, gazetę parafialną, Chrześcijański Ośrodek Kultury, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży czy grupę teatralną. Która z tych form ewangelizacji jest księdzu najbliższa?
Nie znam jeszcze żadnej z tych grup do końca. Może być tak, że jest wiele grup, ale są w nich te same osoby. Chciałbym, aby były różne oferty dla różnych rodzin. Trzeba wyczuć zapotrzebowanie parafian, a nie czekać biernie, czy przyjdą. Do ludzi trzeba ciągle wychodzić.
Jaką wizję duszpasterstwa przywiózł ksiądz do Skawiny?
Musimy zachować status quo, a więc: słowo boże, sakramenty, katecheza. Trzeba przykładać uwagę do tego, co i jak się mówi, żeby nie tracić czasu. Każda przegadana przez księdza podczas kazania minuta, to strata setek minut z perspektywy słuchających go licznych wiernych.
Czego mogą się spodziewać parafianie w najbliższym czasie?
Będę dążył do tego, by rekolekcje, oprawa Mszy świętej i kazania dla dzieci były atrakcyjne. Trudno nakładać wzorce z innej parafii na nową. Jestem zwolennikiem ewolucyjnego rozwoju niż rewolucyjnego. Parę pomysłów jest. Chciałbym je skonsultować z Radą Parafialną. Może utworzymy Radę Ekonomiczną?
Po nominacji na proboszcza skawińskiej parafii powiedział ksiądz: „Dla mnie osobiście ta zmiana to oddech, trochę jak zejście zabieganego zawodnika po meczu. Bycie 13 lat w Caritas to taki wielki mundial. Nie mówię stop i nie traktuję parafii jako miejsca odpoczynku, ale na pewno będę miał więcej czasu i pewnie będę mógł realizować marzenia związane z kapłaństwem i sprawy, na które dotąd tego czasu nie miałem”. Udało się już księdzu, zrealizować jakieś kapłańskie marzenie lub wspomniane sprawy, na które nie było czasu?
Teraz mam czas na lekturę i sport. Udało mi się trochę pozwiedzać i odnowić kontakty z rówieśnikami. Objeżdżam Skawinę na rowerze. Nastąpiła u mnie totalna zmiana stylu życia. Muszę wejść w rytm bycia proboszczem. Cenię sobie racjonalność, ale muszę pamiętać, że jestem administratorem parafii i z tego też będą mnie rozliczać przełożeni. Obecnie parafialny zespół Caritasu liczy tylko 3 osoby. Chciałbym, by był większy.
Przez 13 lat pełnił ksiądz funkcję dyrektora Caritas Archidiecezji Krakowskiej. Caritas realizuje wiele działań. Które z nich za czasów księdza kadencji było dla księdza najważniejsze?
Caritas broni Kościoła przed jego krytykami, bo z natury pomaga. Wszystkie dzieła Caritasu nastawione są właśnie na pomoc i dlatego wszystkie są ważne, ale warto wyróżnić Okno Życia, które choć nie wymagało dużego wysiłku, to przyniosło najwięcej dobra.
Będzie ksiądz nadal angażował się w działania Caritasu?
Chcę, by ludzie mieli idee Caritas, by nieść konkretną pomoc. Caritas to okazja do zaangażowania ludzi. To nie jest tylko rozdawanie odzieży czy jedzenia. To solidarność; chodzi o to, by ludzie nie zamykali się na innych… zwłaszcza cierpiących. Ludzie chętnie dzielą się. To dowód na to, że Caritas w nas jest. Jeśli jeszcze uda się z tego zrobić dobrą organizację, to będzie super. A do tego potrzebny jest lider.
Miał ksiądz także zaszczyt bycia kapelanem Ojca Świętego. Jak wyglądała ta posługa?
Kapelan Honorowy Ojca Świętego to raczej symboliczny tytuł, który wiąże się z godnością tytułu prałata. Obdarzył mnie nim kardynał Dziwisz. Mam przywilej noszenia specjalnego stroju, ale raczej rzadko się tym obnoszę – no na specjalne okazje….
Jak wspomina ksiądz czas spędzony z papieżem?
Podczas Dni Młodzieży w Polsce byłem blisko, bo szefowałem Brzegom. Brzegi to dowód na to, że z niczego można zrobić wiele. Utworzyliśmy tak dom dla osób starszych i magazyn Caritas, który wydaje żywność dla połowy Małopolski.
Co, zdaniem księdza, jest największym wyzwaniem dla współczesnego kapłana?
Mam świadomość, że ludzie mają zakorzeniony stereotyp księdza, a tym bardziej proboszcza. Pytanie, jaka jest geneza tego obrazu? Ja nie spotkałem na swojej drodze takich duchownych, jak ci ze stereotypu. Ludzie często się dziwią, że ksiądz jest normalny. Współczesny ksiądz to ksiądz wierzący ludziom, otwarty na nich, ale też wewnętrznie poskładany, bo proboszcz powinien być na parafii wzorem. Musi modlić się za parafię, ale też parafianie muszą czuć, że mogą na nim polegać. Ksiądz musi być uniwersalny. Podejmować dialog z każdym, ale nie dać się manipulować. Mamy przekazywać pana Jezusa, a nie wikłać się w sprawy doczesne. Trzeba być asertywnym przy równoczesnym uzasadnieniu, dlaczego się mówi: nie. Trzeba postępować sprawiedliwie, ale z miłością.
Czy ma ksiądz własny przepis na przyciągnięcie ludzi do Kościoła?
Wspomniałem, że frekwencja w tej parafii jest dość wysoka. Choć teraz może tego nie widać. Mamy okres wakacyjny, więc w kościele nie widać młodzieży. Trzeba się skupić na jakości posługi; w tym jakości kazań. Dbać o to, jak sprawujemy sakramenty. O otwartym Kościele już mówiłem wcześniej. Tutejszy kościół, jako budynek, jest ładny wizualnie. Kościół jako wspólnota jest miły duchowo, ale powinien być także miejscem rozwoju, bo od praktyk religijnych idziemy w życia.